Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Śledzińska-Katarasińska wyrzuciła Strzembosza

Treść

Sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu drugi dzień męczy się nad projektem ustawy o zadaniach publicznych w dziedzinie usług medialnych. Procedowanie przepisów idzie bardzo opornie, niemal każdy artykuł wywołuje dyskusje i wątpliwości ekspertów lub parlamentarzystów. Ośmiu posłów PiS już pierwszego dnia wycofało się z prac nad projektem. Ich zdaniem, jest on "żenujący" i bardzo szkodliwy dla mediów publicznych w Polsce. Koalicja PO - PSL - SLD chce, aby drugie czytanie projektu odbyło się na najbliższym posiedzeniu Sejmu, 19 maja.

Prawo i Sprawiedliwość od początku nie ukrywało swoich krytycznych uwag do projektu ustawy medialnej autorstwa PO, PSL i SLD. Już podczas prac w specjalnie utworzonej podkomisji poseł Elżbieta Kruk (PiS) zapowiedziała, że posłowie tej partii będą podczas procedowania "bierni".
Suchej nitki na koalicyjnym projekcie nie zostawiają eksperci. Przewodnicząca podkomisji poseł Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO) zakwestionowała i nie pozwoliła na uczestnictwo w pracach podkomisji Macieja Strzembosza, prezesa Krajowej Izby Producentów Audiowizualnych, zgłoszonego przez posłów PiS.
- Nie bierzemy udziału w pracach komisji. Uznaliśmy, że na tym etapie to nie ma najmniejszego sensu. Tam się pojawiają zapisy i zaraz znikają, my na to zupełnie nie mieliśmy wpływu, więc uważamy, że najrozsądniej będzie, jeśli odniesiemy się już do sprawozdania końcowego komisji kultury. Wtedy będziemy mogli odpowiedzialnie złożyć do niego poprawki. Teraz jest to trudne, bo bardzo prawdopodobne jest to, że zgłosimy poprawkę do artykułu, który będzie jeszcze zmieniony, co na tym etapie, czyli po zakończeniu prac podkomisji, nie powinno mieć miejsca - podkreśla w rozmowie z nami Elżbieta Kruk, wiceprzewodnicząca komisji kultury.
Obserwując wczorajsze posiedzenie komisji, można było odnieść wrażenie, że posłowie do końca nie byli pewni, co tak naprawdę oznaczają poprawki, nad którymi głosują. Zapisy kilkakrotnie były zmieniane. - Tak było również pierwszego dnia. Większość posłów nie wie, o co chodzi i nie zdaje sobie sprawy z tego, jak zły jest ten projekt. Oczywiście jest grupa posłów, którzy doskonale zdają sobie sprawę z konsekwencji tych zapisów - potwierdza Kruk.
- Nie wiem, dlaczego termin drugiego czytania ma dla przewodniczącej Katarasińskiej tak wielkie znaczenie. Tego typu systemowe rozwiązania powinny być wypracowane odpowiedzialnie i naprawdę małe znaczenie ma tu fakt, kiedy one wejdą w życie, czy tydzień wcześniej, czy tydzień później (o ile w ogóle). PO i PSL pracują na czas, a nie na jakość - dodaje Elżbieta Kruk.
Izabela Borańska
"Nasz Dziennik" 2009-05-14

Autor: wa