Słowik nie tylko Warszawy
Treść
Jednej z największych polskich sopranistek koloraturowych Bognie Sokorskiej poświęcony był wtorkowy koncert w Małopolskim Centrum Kultury "Sokół". W sali Sichrawy Maestrę wspominały uczennice: Marzanna Rudnicka, Bożena Grudzińska Kubik i Grażyna Mądroch. O artystce opowiadał (i śpiewał) Piotr Kusiewicz. Na fortepianie grał Adam Sychowski. Nazywana była "Słowikiem Warszawy", ale przecież tak ją określano także m.in. w Nowym Sączu i Krynicy Zdroju, gdzie wielokrotnie przyjeżdżała i występowała. Z Sądecczyzną łączył ją jeszcze jeden fakt - należała do grona podopiecznych związanej ze Starym Sączem Ady Sari (podobnie jak także dobrze znana w naszym mieście z pracy w jury Konkursu Sztuki Wokalnej Halina Mickiewiczówna). W br. minęła piąta rocznica śmierci i osiemdziesiąta urodzin Bogny Sokorskiej. Podczas nastrojowego wieczoru usłyszeliśmy nagrania niektórych jej arii, zobaczyliśmy fragmenty jej sądeckiego recitalu sprzed lat oraz scenkę z filmu "Godzina pąsowej róży", w którym wystąpiła i zaśpiewała. Artyści wykonywali szereg pieśni i partii operowych, które niegdyś w mistrzowski sposób przedstawiała ta wokalistka. Publiczność oklaskiwała m.in. dzieła Chopina, Moniuszki, Karłowicza, Różyckiego, Rachmaninowa, Schuberta, Verdiego, Mozarta Straussa. W szczególny sposób potraktowane zostały kompozycje Jerzego Sokorskiego (męża Bogny) do tekstów Tuwima, Poświatowskiej, Bahnenta i Sterna. Największe brawa zbierały solistki, kiedy w niektórych utworach miały okazję popisywać się swoimi koloraturami. Cała czwórka gości opowiadała o Maestrze. Z tych relacji wyłonił się portret niezwykłej osobowości, kobiety którą Bóg obdarzył wielkim talentem, darem głosu, wspaniałą urodą zewnętrzną i ducha. Występowała na scenach muzycznych całego świata. Miała przy tym zdolności pedagogiczne. To, co jej przekazała Ada Sari, wzbogacone o własne doświadczenia, przenosiła na rzeszę młodych ludzi, których uczyła w swoim domu w Piastowie. Grażyna Mądroch opowiedziała ciekawą anegdotkę. Bogna i Jerzy Sokorscy uwielbiali psy. Mieli dwa kapryśne jamniki, które rozpoznawały czy adeptka śpiewa dobrze. Jeżeli fałszowała, to wtedy demonstracyjnie opuszczały salon... - Kiedy po raz pierwszy zaśpiewałam przed Mistrzynią, jeden z jamników ułożył się wygodnie i wpatrzony we mnie słuchał z wielka uwagą - śmiała się Grażyna Mądroch. - Pani Bogna, znana z poczucia humoru, powiedziała wtedy: A ja myślałam, że on tylko mój śpiew docenia. Piotr Kusiewicz przypomniał, że nazwisko Sokorska nie ułatwiało jej bynajmniej kariery. Brat męża (Włodzimierz Sokorski) był prominentnym działaczem partyjnym i politycznym w PRL, postacią - delikatnie mówiąc - kontrowersyjną. Niektórzy byli przekonani, że to on jest małżonkiem śpiewaczki. - Pani Bogna wielokrotnie gościła w Nowym Sączu - mówił pięć lat temu w rozmowie z "Dziennikiem Polskim" dyrektor MCK "Sokół" Antoni Malczak. - Od roku 1985 zasiadała w Komitecie Honorowym Dni Sztuki Wokalnej im. Ady Sari. Pracowała w jury konkursu w latach 1985, 1986 i 1997. Zawsze chętnie koncertowała w naszym regionie. W roku 1979 dała aż siedem recitali na terenie dawnego województwa nowosądeckiego. Później wielokrotnie była oklaskiwana przez naszą publiczność. Pamiętam, jak w roku 1988 w sądeckim ratuszu odbyła się specjalna gala z okazji 40-lecia pracy artystycznej Bogny Sokorskiej. W roku 1991 uświetniła otwarcie Galerii Malarstwa Bolesława Barbackiego. To są niezapomniane wydarzenia. Była wielką maestrą, podobnie jak jej nauczycielka, ale przy tym niezwykle skromną osobą, delikatną, sympatyczną. Choć była gwiazdą, to w jej codziennej postawie nie można było dostrzec ani cienia gwiazdorstwa. Trzeba też przypomnieć, że Bogna Sokorska uwielbiała Krynicę i Festiwal im. Jana Kiepury. Zawsze chętnie odpowiadała na zaproszenie Bogusława Kaczyńskiego. Bywalcy tej imprezy do dziś wspominają, jak cudownie w roku 1996 razem z Teatrem "Roma" zagrała w "Błękitnym zamku". Musical ten powstał na kanwie utworu Lucy Maud Montgomery. Bogna Sokorska wystąpiła w roli Burmistrzowej, u boku Grażyny Brodzińskiej, Krystyny Starościk, Ireny Jezierskiej, Bogusława Morki, Mieczysława Wojnickiego i Stanisława Ptaka. Cóż to była za kreacja? A rok później - po powodzi - wspólnie z innymi artystami kwestowała wśród widzów na rzecz Teatru Muzycznego we Wrocławiu, który został zalany przez wodę. Jerzy Waldorff urok i śpiew tej artystki porównywał do wielkiej postaci filmu muzycznego - Jeanette Mac Donald. A Kazimierz Strachanowski w "Dzienniku Polskim" w roku 1985 napisał: "Dużo i dobrze mówiło się w Nowym Sączu o koncertach i imprezach Dni Sztuki Wokalnej. Niepowtarzalny urok recitalu Bogny Sokorskiej, wręcz sensacyjny recital młodej Grażyny Winogrodzkiej, wspaniały koncert oratoryjny w sądeckiej farze, starosądeckie spotkanie z Halina Mickiewiczówną, wiele przemiłych chwil, niezapomniane przeżycia". Piotr Gryźlak "Dziennik Polski" 2007-11-15
Autor: wa