Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Sortownia bez partnera

Treść

Do końca września spółka Składowisko Odpadów Komunalnych powinna uporać się z budową linii do sortowania śmieci. Na razie na terenie składowiska stoi stalowy szkielet. Trzeba na nim zamontować taśmociąg, sita oraz silnik. Piotr Leszek Piotrowski, prezes SOK nie wyklucza, że wykonawca, firma EKO - Plus Jerzego Szymańskiego z Wągrowca nie zdąży w terminie. Cała inwestycja kosztować ma 800 tys. zł netto. W 60 procentach koszt ponosi spółka, 40 proc. środków pochodzi z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. Za samą linię sortowniczą trzeba zapłacić 652 tys. zł, pozostałe koszty to przygotowanie terenu, ogrodzenie i łącza energetyczne. Dłuższy żywot wysypiska Składowisko odpadów Komunalnych w Nowym Sączu w ciągu dziesięciu lat wypełniło się dopiero w połowie - zwieziono tu 300 tys. ton śmieci. Sortownia przedłuży okres jego użytkowania o kolejnych kilkanaście lat. Ponieważ odpady będą teraz segregowane, na wysypisko trafi jedynie balast, czyli ten ich rodzaj, którego nie da się odzyskać. Surowce wtórne, takie jak papier, plastik, metal i szkło będą sortowane i sprzedawane. Do pracy przy taśmociągu zatrudnionych zostanie sześć osób, których zadaniem będzie wyławianie spośród przesuwających się na taśmie odpadków te, które można powtórnie wykorzystać. Wcześniej z masy śmieci przez sita w formie bębnów oddzielone zostaną odpady organiczne i mineralne. Odpady organiczne powinny trafić do kompostowni. W planach na 2007 rok, o których można przeczytać na stronie BIP sądeckiego składowiska, była budowa kompostowni do przerobu odpadów organicznych. Ze względu jednak na opóźnienie z budową sortowni, spowodowane - jak wyjaśnia prezes Piotrowski - procedurami przetargowymi, ta inwestycja zostaje przeniesiona na przyszły rok. Do czasu jej powstania odpady organiczne będą składowane w istniejącej na terenie miasta prywatnej kompostowni. W założeniach SOK ma odzyskiwać z mieszanych odpadów komunalnych 4 proc. makulatury, 5 proc. tworzyw sztucznych, 8 proc. szkła i 3 proc. metalu. Spółki córki nie będzie Przepisy unijne nakładają na gminy obowiązek sortowania z roku na rok coraz większej ilości odpadów komunalnych. Samorządom pozostawiono decyzje, czy same zainwestują w sortownie, czy powierzą segregację prywatnym firmom. SOK wybrał pierwsze rozwiązanie. Taką decyzję podjął Piotr Leszek Piotrowski, od stycznia 2006 roku prezes spółki. Wcześniej rozważano możliwość budowy wspólnej sortowni z francuską firmą SITA, głównym dostawcą śmieci na miejskie składowisko. Poprzednik Piotrowskiego, Grzegorz Przydatek stracił funkcję prezesa między innymi za to, że nie doprowadził do powstania linii do segregacji śmieci. Jego koncepcja odbiegała od wizji Rady Nadzorczej, która pozytywnie zaopiniowała propozycję budowy linii wspólnej z prywatnym kontrahentem. Początkowo stanowisko Przydatka dla takiego rozwiązania było pozytywne, poźniej zmienił jednak zdanie. Twierdził, że bronił interesów spółki, której nie chciał wiązać z pazernym kontrahentem (SITA), gotowym zmonopolizować rynek. Po ponad dwóch latach oczekiwania na rozpoczęcie inwestycji Rada Nadzorcza SOK odwołała Przydatka z funkcji. Zmienił się skład Rady Nadzorczej. A nowy prezes SOK podjął decyzję, że spółka sama wybuduje sortownię. Spółka SITA wciąż jednak ma apetyt na wspólną z miejskim składowiskiem sortownię odpadów, funkcjonującą na zasadzie spółki - córki, powstałej na bazie SITA i SOK. Nie powiodły się plany wybudowania konkurencyjnej sortowni na terenie miasta, choć SITA zarezerwowała na ten cel 1,3 mln zł, które gotowa jest zainwestować we wspólny z SOK projekt. Na drodze, jak twierdzi Zbigniew Skrzypiec, prezes sądeckiej SITA, stoją znowelizowane przepisy, które dopuszczają możliwość budowy sortowni tylko przez składowiska odpadów. Prezes Piotrowski jest natomiast zdania, że jego spółka nie potrzebuje żadnego partnera. Sama może zarabiać na posegregowanych śmieciach. Nie obawia się też, że SITA obrazi się i zacznie wozić śmieci z Sącza na inne składowisko. Po pierwsze dlatego, że umowa z miastem na to nie pozwala, po drugie - SOK zamierza w bliskiej przyszłości utworzyć własną bazę transportową i samodzielnie dowozić śmieci. Od stycznia drożeją śmieci O ile problem porozumienia między SOK i SITĄ nie dotyka bezpośrednio mieszkańców miasta, o tyle dotyczy ich podwyżka tzw. opłaty marszałkowskiej, czyli takiej, którą zarządcy składowisk muszą odprowadzić do funduszy ochrony środowiska. Od stycznia 2008 opłata za tonę składowanych odpadów wzrośnie z 15 złotych do aż 75 zł. Dla przewoźników takich jak SITA, czy M POL, którzy obsługują Nowy Sącz oznacza to, że zamiast jak dziś płacić 85 zł za tonę śmieci oddaną na sądeckie wysypisko, zapłacą około 150 zł. Również przecięty mieszkaniec, który za swój kubeł (o pojemności 120 litrów) płaci dziś 7 zł odczuje tę podwyżkę. Firmy szacują, że cena za wywóz kubła wzrośnie do 9, a według SITA - do 11 zł. I tu ważna okazuje się rola sortowania odpadów. Otóż składowisko, które posiada linię do segregacji i odzysku odpadów nie tylko zarabia na odzyskanych surowcach wtórnych, ale poprzez zmniejszenie ilości składowanego balastu, zapłaci też mniej z tytułu tzw. opłaty marszałkowskiej, co w połączeniu z przejęciem przez SOK także transportu odpadów mogłoby przełożyć się korzystnie na ceny za wywóz śmieci. W interesie spółki, a pośrednio i mieszkańców jest więc jak najszybsze uruchomienie sortowni i przejście do kolejnych inwestycji - budowy własnej kompostowni oraz zakupu ciężarówek. Zgodnie z umową dostawca linii sortowniczej ma ją zainstalować do 30 września. Już dziś wiadomo, że możliwe jest kilkutygodniowe opóźnienie. (MONK) "Dziennik Polski" 2007-09-12

Autor: wa