To było nasze zwycięstwo
Treść
Było to 31 lat temu. Wieczorem 16 października 1978 roku, w dniu liturgicznego wspomnienia św. Jadwigi Śląskiej, na balkonie bazyliki watykańskiej pojawił się człowiek posłany przez Boga. Obrał imię Jan Paweł II. Przyszedł on na świadectwo, by zaświadczyć o Światłości, by wszyscy przez niego uwierzyli. Już tego dnia jego pozycja w świecie stała się wyjątkowa i niepowtarzalna. Wkrótce okazało się, że nigdy wcześniej historia ludzkości nie miała do czynienia z człowiekiem o tak ogromnej sile oddziaływania... Widzieliśmy to wszyscy: Papież Jan Paweł II - my, Polacy, nigdy nie byliśmy tak wielcy!
Wiele różnych odpowiedzi słyszy się, gdy pada pytanie: dlaczego wtedy kardynałowie Kościoła powszechnego zdecydowali się na wybór Papieża z Polski? Warto w tym dniu przytoczyć słowa ks. kard. Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Polski, uczestnika tamtego konklawe, który tuż po wyborze ks. kard. Karola Wojtyły na Biskupa Rzymu, w swych zapiskach pod datą 16 października 1978 roku zanotował: "Bodaj istotne było to, że Polska, pomimo jarzma komunistycznego, zachowała wiarę, jedność z Kościołem, żywą religijność, którą podziwiało wielu Kardynałów świata w Polsce, żywą cześć do Matki Najświętszej. Wielu powtarzało - zwycięży Matka Najświętsza. Dzień św. Jadwigi dla Polski chwałą...". Jan Paweł II - to było nasze zwycięstwo.
Papież z Polski potrafił nas rozbudzić, i przyszedł polski sierpień 1980 roku. Dzięki niemu zrozumieliśmy, że odwrót od zadanej nam rzeczywistości byłby zdradą, potrafiliśmy przyoblec nowego człowieka i wspiąć się na wyżyny, by nie zdradzić ideałów, które przez wieki ożywiały naszych męczenników za sprawę życia i godności ludzkiej. Dlatego przyszedł rok 1989, a z nim czas "zmartwychwstania" i początek ery wolności... Cóż jednak uczyniliśmy z wolnością, której uczył nas Papież z Polski? Cóż uczyniliśmy z prawdą, którą jasno wskazywał?
Niedługo po jego wyborze jeden z polskich pisarzy stwierdził: "Zachodzi obawa, że to polskie zwycięstwo może pozostać nie wyzyskane, jak tyle innych polskich zwycięstw, zdarzeń o światowych wymiarach, może zatopić się w mieliźnie pospolitości. A druga taka okazja już nam się nie zdarzy...".
Nie chcę w tym miejscu popadać w pesymizm, ale wystarczy popatrzeć na panujące w naszej Ojczyźnie stosunki polityczne czy społeczne, które kształtowane są według zasad będących zaprzeczeniem tego, czego uczył nas Jan Paweł II. Choćby fakt, że żyjemy w kraju, w którym "krzyk biednego" skutecznie zagłuszany jest dziś skamleniem o zaszczyty, a "wyobraźnia miłosierdzia" coraz częściej zmuszana jest do ustąpienia miejsca domaganiu się, by lekarz czy pielęgniarka mogli być "sprzymierzeńcami" samobójstwa lub wykonawcami zabójstwa... Musi to wzbudzać smutne refleksje na tle Pontyfikatu, wypełnionego bezgraniczną troską o losy Ojczyzny i Narodu Jana Pawła II. Trzeba pamiętać, że Pontyfikat ten tak naprawdę dla nas się nie skończył, a na jego wielkość musimy pracować wszyscy, bo "możemy być pewni, że nasz umiłowany Papież stoi obecnie w oknie domu Ojca, spogląda na nas i nam błogosławi" (Benedykt XVI). Niech to będzie dla nas szczególnym zobowiązaniem.
Sebastian Karczewski
"Nasz Dziennik" 2009-10-16
Autor: wa