Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Tusk schodzi ze sceny afery

Treść

Platforma będzie miała przewodniczącego i większość w komisji śledczej, która ma zająć się aferą hazardową, a także przewodniczącego komisji. To powinno wystarczyć, aby wykonać plan minimum i nie dopuścić do konfrontacji przed komisją premiera Donalda Tuska i byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego. Promowany przez PO na przewodniczącego komisji śledczej jej poseł Mirosław Sekuła już zapowiedział, że nie widzi potrzeby takiej konfrontacji. Tusk najwyraźniej też się obraził, że ktokolwiek śmiał przeszkodzić kolegom z PO w "kręceniu lodów", bo ławy rządowe podczas wczorajszej debaty nad projektami uchwał o powołaniu komisji świeciły pustkami.

Próbkę tego, jak będą wyglądać obrady sejmowej komisji śledczej, jeśli już powstanie, dostaliśmy podczas wczorajszej debaty nad projektami uchwał: Lewicy, Prawa i Sprawiedliwości oraz Platformy Obywatelskiej w sprawie powołania sejmowej komisji śledczej, która miałaby zbadać aferę hazardową w rządzie Donalda Tuska i w PO. Posłowie Platformy: Sebastian Karpiniuk i Jarosław Urbaniak, którzy z ramienia partii rządzącej mają wejść w skład komisji, zamiast pochylić się nad grzechami swoich partyjnych kolegów: Mirosława Drzewieckiego, ps. "Miro", Zbigniewa Chlebowskiego, ps. "Zbyszek", i Grzegorza Schetyny, ps. "Grześ", oraz wyjaśnieniem ich udziału w załatwianiu kolegom z branży hazardowej korzystnych zapisów ustawowych - skoncentrowali się na atakach na polityczną opozycję, a szczególnie na PiS. Atmosfera, w jakiej powstaje nowa komisja śledcza, wskazuje na to, że istnieją wszelkie przesłanki, by sądzić, iż pod względem skali politycznej jatki pobije ona nawet inną komisję śledczą, szukającą nielegalnych nacisków na służby, rzekomo dokonywanych za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości. A z czasem, tak jak ta komisja naciskowa, zamieni się w polityczny kabaret, który niczego nie jest w stanie wyjaśnić. Zdaje się, że do powołania komisji jednak jeszcze daleka droga. Projektami miałyby zająć się najpierw Komisja Ustawodawcza, a następnie Komisja Finansów Publicznych.
Choć komisji śledczej jeszcze nie ma, a tym bardziej jej przewodniczącego, namaszczany na to stanowisko poseł PO, były prezes Najwyższej Izby Kontroli Mirosław Sekuła stwierdził z góry, że konfrontacja premiera z byłym szefem Centralnego Biura Antykorupcyjnego jest niewskazana. I to mimo że obaj - Tusk i Kamiński - składali dotychczas rozbieżne wyjaśnienia w sprawie. A tłumaczenie przez Sekułę tego poglądu można naprawdę uznać za zdumiewające. - Może to jest bardzo medialne, ale uważam, że premier nie powinien być konfrontowany z szefem czy z byłym szefem jednej ze służb specjalnych, które mu podlegają, bo to są po prostu różnej klasy zawodnicy. Uważam, że w ogóle za mało uwagi przywiązujemy do ochraniania osób pełniących najważniejsze funkcje w państwie. Taka konfrontacja przypominałaby mi bardzo medialną konfrontację pomiędzy prezydentem RP a posłem Palikotem - wyjaśniał Sekuła. Tego typu argumenty raczej mogą świadczyć o braku argumentów. Staje się jednak bardzo jasne, dlaczego Platforma Obywatelska tak bardzo nie chciała, by na czele komisji stanął poseł z opozycji - aby chronić Donalda Tuska, który chce się odciąć od afery hazardowej. - To wyraźny sygnał, że przewodniczący w rozumieniu PO jest samostanowiący. On nie musi czekać, jakie będzie stanowisko prezydium, jakie będzie głosowanie komisji, on już wie, co zrobi - komentował Zbigniew Wassermann (PiS).
Największą szansę na przyjęci e ma projekt uchwały o powołaniu komisji śledczej autorstwa Platformy Obywatelskiej. Zwłaszcza że jego poparcie ogłosił szef klubu PSL Stanisław Żelichowski. Zasadnicza różnica między projektami opozycji a projektem Platformy dotyczy zakresu czasowego, który powinien się znaleźć w zainteresowaniu śledczych. PO wnioskuje - odwrotnie niż PiS oraz Lewica - aby śledczy zbadali proces nowelizacji ustawy hazardowej od czasów rządów SLD. Poseł PO Sebastian Karpiniuk przypominał słowa minister finansów w rządach PiS Zyty Gilowskiej o "zwaleniu się lobbingowej lawiny", gdy ruszyła przepisy ustawy hazardowej. Politykom SLD przypominał natomiast, że to oni byli "orędownikami automatów o niskich wygranych". - Proponujecie wysokiej izbie ćwierćprawdę, my proponujemy całą prawdę - zwrócił się do opozycji Karpiniuk, który swoje wystąpienie poświęcił przede wszystkim atakowi na ugrupowania opozycyjne. Dla opozycji taki postulat oznacza chęć "rozmydlenia sprawy", czyli odejścia od wątków, które legły u podstaw powołania tej komisji. - Nie chcemy tworzyć filmu dokumentalnego o historii hazardu w Polsce, tylko chcemy dojść prawdy. "Miro" nie był ministrem rządu Jarosława Kaczyńskiego, Kazimierza Marcinkiewicza czy Leszka Millera. On był ministrem rządu Donalda Tuska - mówił Bartosz Arłukowicz (Lewica).
W ocenie Beaty Kempy (PiS), wątki, które chce badać Platforma, są wątkami pobocznymi i można zaobserwować ucieczkę od istoty sprawy. - Mamy do czynienia z głębokim kryzysem państwa i władzy. Rząd jest targany aferami, jest zdemolowany przez afery. Afera hazardowa to "Rywin do dziesiątej potęgi" - zawyrokowała posłanka. Według Kempy, na czele komisji śledczej powinien stanąć poseł PiS.
Prawo i Sprawiedliwość chce, aby komisja wyjaśniła rolę, jaką w aferze hazardowej odegrali m.in. politycy PO: Grzegorz Schetyna, Zbigniew Chlebowski i Mirosław Drzewiecki, którzy po wybuchu afery stracili swoje stanowiska. To Chlebowski, jak wynika ze stenogramów podsłuchanych rozmów, obiecywał załatwienie korzystnych dla lobby hazardowego zapisów ustawowych. Drzewiecki wysłał nawet pismo do ministra finansów o wykreślenie tych niekorzystnych zapisów - później się z tego wycofując. Schetyna natomiast miał spotykać się z jednym z lobbystów tej branży i znajdował się w gronie tych, na których pomoc liczyli.
PiS chce również wyjaśnienia, czy nie było przecieku do lobbystów o akcji CBA oraz czy zarzuty postawione przez prokuraturę Mariuszowi Kamińskiemu nie były odwetem za drążenie powiązań polityków PO z biznesmenami branży hazardowej. Projekt Platformy przewiduje, że komisja liczyć będzie siedmiu posłów. Z ramienia partii rządzącej wejść mają do niej: Mirosław Sekuła, który objąłby funkcję przewodniczącego komisji, Jarosław Urbaniak oraz Sebastian Karpiniuk. Ludowcy już wcześniej anonsowali, że z ich ramienia do komisji wejdzie Adam Krzyśków, a Lewica zapowiadała kandydaturę Bartosza Arłukowicza. Jedynie Prawo i Sprawiedliwość nie podało oficjalnie swoich kandydatów. Można się jednak domyślać, że kandydatami PiS będą najbardziej ostatnio zaangażowani w tę sprawę: Beata Kempa i Zbigniew Wassermann.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2009-10-23

Autor: wa