Unia ma się czego od nas uczyć
Treść
Resort środowiska rozpoczął oficjalne świętowanie 20-lecia przemian ustrojowych w Polsce, zapraszając byłych szefów ministerstwa. W przekonaniu ministra Macieja Nowickiego, to ochrona środowiska jest największym beneficjentem obalenia komunizmu i akcesji do Unii Europejskiej. - Za poprawą stanu polskiej przyrody nie stoi nasze przyłączenie do Unii - kontruje poseł Jan Szyszko (PiS), były szef resortu.
Konferencja "Przemiany demokratyczne w Polsce po 1989 r. w obszarze ochrony środowiska" została zorganizowana wczoraj w ministerstwie. Przypadkiem miało to miejsce w dniu inauguracji kampanii PO do Parlamentu Europejskiego. - Polska 20 lat temu przeszła do narodów suwerennych i demokratycznych - podkreślił na wstępie Maciej Nowicki (na zdjęciu). Dodał, że ten moment umożliwił naszemu krajowi udział w wielkich międzynarodowych paktach, takich jak NATO, czy współtworzenie największej gospodarki świata, jaką jest Unia Europejska. - Teraz my także jesteśmy częścią tego znakomitego organizmu, który wszakże posiada pewne wady, jednak zalet ma więcej niż wad - stwierdził. - Jednym z największych beneficjentów tych przemian, które rozegrały się w ciągu 20 lat, była ochrona środowiska - dodał.
Zdaniem ministra Nowickiego, Polska przed 1989 r. była jednym z najbardziej zanieczyszczonych krajów Europy, a blisko 30 proc. mieszkańców naszego kraju mieszkało na obszarach zagrożenia ekologicznego, czyli na terenach, gdzie mocno przekroczone były normy zanieczyszczenia środowiska. Także stan rzek i jezior w Polsce przed przemianami był - zdaniem szefa resortu - bardzo kiepski.
Z tą opinią polemizuje minister środowiska w rządzie PiS Jan Szyszko. - Ogólny stan środowiska przyrodniczego był idealny jeszcze przed Okrągłym Stołem, natomiast punktowo był tragiczny - mówi prof. Szyszko w rozmowie z "Naszym Dziennikiem". I dodaje, że tak wysoki odsetek mieszkających na obszarach zagrożonych wynika z tego, że ten tragiczny stan obejmował głównie Śląsk, duże aglomeracje, a także Góry Izerskie.
Jan Szyszko zaznacza, że za poprawą stanu polskiej przyrody nie stoi przyłączenie Polski do UE. - Stan środowiska przyrodniczego w Polsce w porównaniu z państwami starej Piętnastki jest zdecydowanie lepszy, gdyż mamy pełną gamę roślin, zwierząt i grzybów. To wszystko dzięki temu, że mieliśmy ekstensywne rolnictwo, nieliberalne leśnictwo i stosunkowo nierozwiniętą infrastrukturę - wskazuje. Zgadza się przy tym z opinią, że mamy teraz szansę, aby tego środowiska nie zniszczyć wraz z rozwojem gospodarczym. - Nie możemy doprowadzić do stanu, jaki jest obecnie w tzw. starej Unii, gdzie występuje znikomy procent rodzimych gatunków, gdyż reszta pozostała wyeliminowana, a także gdzie pojawiają się takie masowe, niebezpieczne epizody jak ptasia grypa czy choroba wściekłych krów - tłumaczy Jan Szyszko. W jego przekonaniu, Polska zrobiła wielki postęp, przyjmując politykę ekologiczną państwa od 1991 roku, a był on zdecydowanie większy do roku 1999. - Natomiast teraz nastąpiło spowolnienie. Zaczynamy popełniać błędy państw wysoko rozwiniętych, np. wprowadzamy genetycznie modyfikowaną żywność, budujemy infrastrukturę niezgodnie z unijnymi wytycznymi i przyjęliśmy dramatyczny dla nas w skutkach pakiet klimatyczno-energetyczny, blokujący wykorzystanie naszych zasobów energetycznych - ostrzega były minister środowiska.
Łukasz Sianożęcki
"Nasz Dziennik" 2009-05-07
Autor: wa