Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Upomną się o miejsca pracy

Treść

Działania na rzecz ratowania przemysłu stoczniowego i zbrojeniowego, wdrożenie polityki transportowej dającej polskim spółkom przewozowym szanse na dalsze funkcjonowanie oraz lepsza ochrona pracowników objętych zwolnieniami to w ocenie NSZZ "Solidarność" najpilniejsze zadania dla rządu. Dziś na ulicach Warszawy ponad pięć tysięcy manifestantów będzie domagać się realizacji swoich postulatów. Wyruszą w południe z placu Trzech Krzyży.

Związkowcy w sposób szczególny będą chcieli zwrócić uwagę na przyszłość przemysłu okrętowego. Po dwóch przetargach na majątek stoczni w Gdyni i Szczecinie nie znaleziono inwestora, który podjąłby produkcję na terenie zakładów i stworzył nowe miejsca pracy. Zwolnieni stoczniowcy nie mają praktycznie szans na nową pracę, a stworzone dla nich programy osłonowe nie dość że dobiegły końca, to okazały się nieskuteczne. W efekcie pozostają bez pracy i prawa do zasiłku. "Solidarność" domaga się, by rząd rozpoczął działania zmierzające do ratowania branży okrętowej i sięgnął m.in. do europejskich funduszy globalizacyjnych. - Nam nie chodzi wyłącznie o zasiłki. Zależy nam, by poprzez swoje agendy rząd aktywniej zachowywał się wobec propozycji stworzenia w Szczecinie strefy ekonomicznej. To dziś jedyna droga, by przemysł stoczniowy w Polsce nie zginął. Jeżeli powiedziało się "a" dla strefy, to trzeba teraz powiedzieć "b" i ją uruchamiać. Mamy problemy tu i teraz, jeśli nie podejmiemy wspólnych działań, to razem będziemy mieli kłopoty - powiedział nam Mieczysław Jurek, przewodniczący Regionu Pomorze Zachodnie NSZZ "Solidarność".
O swoich problemach przypominać będą także pracownicy przemysłu zbrojeniowego. Piotr Nowak, szef śląsko-dąbrowskiej Sekcji Przemysłu Zbrojeniowego NSZZ "Solidarność", stwierdza, że najbardziej palącą sprawą są obecnie zabezpieczenia socjalne dla zwalnianych załóg. - W zbrojeniówce ludzie tracą pracę od wielu miesięcy. Tymczasem rząd wciąż nie odpowiada na nasze żądania dotyczące pakietów socjalnych. Lekceważy nas, zwodzi. Na rok 2010 budżet przewiduje dalsze cięcia w naszym sektorze. Musimy zaprotestować przeciw takiemu traktowaniu - powiedział. Na Śląsku największe problemy ma załoga gliwickiego Bumaru Łabędy. W ostatnim czasie zwolniono tam 400 osób i niewykluczone, że to nie koniec zwolnień. Niepewni przyszłości są także pracownicy Nitroergu. Tam wprawdzie problemów ze zwolnieniami nie ma, a pensje są wypłacane, ale załoga nie zna szczegółów na temat konsolidacji, restrukturyzacji i ewentualnej prywatyzacji firmy.
Jak zaznacza "Solidarność", niepewną przyszłość mają także spółki PKP Przewozy Regionalne, które przejęte przez samorządy wraz z zadłużeniem nie mogły normalnie się rozwijać. W ocenie związku, bez pomocy państwa PR czeka bankructwo. Stąd postulat, by rząd przygotował dla tych spółek program, nie tylko pozwalający im przetrwać, lecz także zapewniający ludziom dojazd do pracy. Trudny okres przechodzi również branża chemiczna, w której coraz więcej zakładów zapowiada zwolnienia lub przeżywa poważne trudności, jak np. Zakłady Chemiczne Police SA, które rozważą wstrzymanie produkcji i związaną z tym likwidację ponad czterech tysięcy miejsc pracy. - Chcemy dialogu w każdej branży i liczymy, że będzie to jeden z efektów naszej manifestacji. Jeden z naszych postulatów mówi, że chcemy osłon dla zwalnianych pracowników, szczególnie poprzez fundusz globalizacyjny i wiemy, że rząd przymierza się do kilku rozwiązań w tym zakresie. Liczymy więc na konsekwencję - dodał Mieczysław Jurek.
Manifestacja wyruszy z placu Trzech Krzyży o godz. 12.00. Związkowcy udadzą się najpierw przed gmach Ministerstwa Gospodarki, a następnie przed Kancelarię Rady Ministrów.
Marcin Austyn
"Nasz Dziennik" 2009-12-15

Autor: wa