W stronę Vancouver
Treść
Ewelina Staszulonek, nasza najlepsza saneczkarka i jedna z olimpijskich nadziei, przygotowuje się już do nowego sezonu, którego ukoronowaniem ma być start w Vancouver. I walka o wysokie cele!
W minionym sezonie zawodniczka uplasowała się na znakomitym dziewiątym miejscu w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Sukces potęgowało to, iż przystępowała do niego po koszmarnej kontuzji (skomplikowane złamanie nogi), trzech operacjach i długiej przerwie. - Problemy z nogą dają co jakiś czas o sobie znać. Po pierwszym truchcie pojawił się obrzęk w okolicy jednej z trzech śrub, które trzymają górną część kości piszczelowej. Bolało, ale na szczęście nie dzieje się nic poważnego - mówi Staszulonek, która tradycyjnie już mnóstwo czasu spędzi w Koenigsee na wspólnych zajęciach z reprezentantami Niemiec, saneczkarską potęgą. - Dobrze się znamy, jestem świetnie traktowana. Mają wielkie umiejętności, lecz są zwykłymi, normalnymi ludźmi, których też można pokonać. Owszem, są fantastycznie przygotowani, rewelacyjnie znają każdy fragment torów, ale jestem w stanie się do nich zbliżyć - dodaje z przekonaniem. Obiekt w Vancouver, na którym rozegrana zostanie walka o olimpijskie medale, Staszulonek już rozpracowała. - Mam tylko mały problem z jednym z wiraży, ale sobie poradzę - przekonuje.
Największym dotychczasowym sukcesem Polki było piąte miejsce w zawodach PŚ w Turynie i Altenbergu.
Pisk
"Nasz Dziennik" 2009-05-20
Autor: wa