Wkracza CBA, chować się pod biurko
Treść
Centrala ZUS opracowała i rozesłała po swoich oddziałach specjalne instrukcje, jak zachować się na wypadek "nalotu" Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego czy policji. - Chodzi o to, by wiadomo było, kto co ma robić, na co zwracać uwagę i jak się zachowywać - tłumaczy Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Takie działania budzą jednak pytania o prawdziwy cel powstania wytycznych - czy mają one służyć, a może przeszkadzać w działaniach służb?
Wrześniowa afera korupcyjna w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych uświadomiła kierownictwu, że pracownicy firmy mogą nie wiedzieć, jak zachować się na wypadek niespodziewanej wizyty funkcjonariuszy ABW, CBA czy policji. Specjalne instrukcje już zostały opracowane przez Centralę ZUS i rozesłane po oddziałach.
Powierzając nasze dane instytucjom, takim jak Zakład Ubezpieczeń Społecznych, mamy przekonanie, że są one tam bezpieczne. Tymczasem ostatnie działania Zakładu, który dopiero po aferze korupcyjnej w ZUS opracował instrukcje dla swoich pracowników na wypadek "nalotu", m.in. CBA, pozwalają sądzić, iż urzędnicy niekoniecznie wiedzą, jak zachować się podczas wizyt przedstawicieli instytucji powołanych do ścigania przestępstw.
- Jest to sytuacja zaskakująca. Instytucja państwowa zachowuje się tak, jakby miała coś do ukrycia, albo tak, jakby miała przyjmować określoną strategię wobec innej instytucji państwa, co do której ma prawny obowiązek pomagać, a nie przeszkadzać - ocenił Zbigniew Wassermann, poseł PiS, członek sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych. Jak zauważył, samo przygotowywanie tego typu instrukcji może świadczyć o tym, że zakłada się, iż służby do ZUS wejdą ponownie. - Jeśli by tak się stało, to raczej powinno się przygotować dokumenty dla tych instytucji, a nie pracowników do rozmowy z instytucją, która zapobiega, wykrywa nieprawidłowości i ściga przestępców. Z punktu widzenia relacji pomiędzy tymi instytucjami takie zachowanie nasuwa podejrzenie, że chodzi o to, aby nie można było w swobodnej, nienarzuconej przez pracodawcę atmosferze porozmawiać o tym, co się dzieje w firmie - ocenił poseł.
Pojawia się też inny potencjalny motyw działań ZUS, bo przygotowanie instruktażu rodzi pytania o kwalifikacje urzędników. - Jeśli jest tak, że kadry tak wrażliwej instytucji nie zostały przeszkolone co do sposobu postępowania np. z dokumentami, to mamy do czynienia z kolejnym problemem braku kwalifikacji do pracy w takich firmach - ocenił poseł Wassermann. Mamy tu do czynienia z jeszcze innym problemem, bo niewykwalifikowany urzędnik może okazywać dokumenty nie tylko uprawnionym do tego organom - te kwestie także są przedmiotem "wizyt" służb.
Według Piotra Van der Coghena, posła PO, członka sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych, przeciętny urzędnik może w ogóle nie brać pod uwagę, że do jego gabinetu mogą wkroczyć służby, żądając jakichś dokumentów. - Urzędnicy powinni jednak wiedzieć, komu są zobowiązani i w jakim zakresie udzielać informacji, a kto niekoniecznie ma do tego prawo. Nie może być takiej sytuacji, że ktoś przychodzi z ulicy i żąda dokumentów, które np. nie są jawne, chociażby z racji ochrony danych osobowych - dodał poseł. Jak zauważył, w praktyce zdarza się jednak tak, że dopiero wybuch afer powoduje, że zauważane są luki w zabezpieczeniach przed różnymi pomysłami na omijanie prawa.
W ocenie Mariusza Błaszczaka, posła PiS, członka sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych, trzeba pamiętać, że sam urzędnik nie jest tu głównym odpowiedzialnym, ale jest nim ten, kto go nadzoruje. - Jeżeli nie zadbano o tego rodzaju relacje, to znaczy, że brakuje kompetencji zwierzchnikom, którym urzędnicy podlegają. Jeśli mamy bałagan, to jego konsekwencje mogą być różne - dodał.
ZUS w swoich działaniach nie widzi nic odkrywczego i wytyczne na wypadek wizyty służb porównuje do instruktażu przeciwpożarowego. Jak podkreślił Przemysław Przybylski, rzecznik ZUS, przygotowane przez Centralę Zakładu opracowanie ma charakter instruktażowy i nie są to szkolenia. Instrukcje trafiły do wszystkich oddziałów firmy. - Nie mieliśmy wcześniej doświadczeń z wkraczaniem funkcjonariuszy ABW czy CBA do naszych oddziałów. Okazało się, że nasi pracownicy nie do końca wiedzą, jak się w takich sytuacjach zachowywać. Dlatego wydana została stosowna instrukcja, tak jak wydawane są instrukcje na wypadek pożaru. Chodzi o to, by wiadomo było, kto co ma robić, na co zwracać uwagę i jak się zachowywać - powiedział nam Przybylski.
Także według Piotra Tolki, rzecznika prasowego szczecińskiego oddziału ZUS, celem wydania zarządzenia było poinformowanie pracowników, w jaki sposób mają się zachowywać, kiedy nagle do pokoju wchodzi funkcjonariusz ABW, bo pracownik może podjąć wówczas "pewne działania".
Instrukcje zawierają m.in. informacje o tym, jakie prawa przysługują pracownikowi podczas działań służb, kogo należy w takim wypadku powiadomić, czy w końcu - w jaki sposób zabezpieczyć dokumenty. Co ciekawe, instruktaż pojawił się około miesiąca po wykryciu afery korupcyjnej w ZUS. 8 września br. funkcjonariusze ABW zatrzymali Sylwestra R., ówczesnego prezesa ZUS, trzech innych pracowników Zakładu i biznesmena pod zarzutami zarówno przyjmowania, jak i wręczania łapówek. R. zdymisjonowano, a podejrzani zostali przez sąd tymczasowo aresztowani. Tadeuszowi D., dyrektorowi szczecińskiego oddziału ZUS, prokuratura zarzuciła dodatkowo przekroczenie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej.
Marcin Austyn
"Nasz Dziennik" 2009-10-22
Autor: wa