"Wyborcza" nie przeprosi
Treść
Sąd Okręgowy w Nowym Sączu oddalił wczoraj pozew posła Arkadiusza Mularczyka (PiS), który domagał się od "Gazety Wyborczej" sprostowania nieprawdziwych według niego informacji oraz przeprosin za naruszenie jego dóbr osobistych. Sąd uznał, że nie ma podstaw do rozpatrywania pozwu w trybie wyborczym. - W mojej ocenie jest to uchybienie Ordynacji Wyborczej, która pozwala politykom procesować się pomiędzy sobą, natomiast nie pozwala w trybie wyborczym domagać się sprostowania od dziennikarzy - stwierdził Mularczyk, który zamierza pozwać "Gazetę Wyborczą" w zwykłym trybie, za naruszenie jego dóbr osobistych. Poseł poczuł się dotknięty stwierdzeniem zawartym w artykule "Punktujemy posłów" opublikowanym w sobotnio-niedzielnym krakowskim wydaniu "GW" z 29 września. Chodzi o fragment: "Wielu prawników potępiło go za wystąpienie przed Trybunałem Konstytucyjnym w sprawie ustawy lustracyjnej, gdzie nieprawdziwie sugerował, że niektórzy sędziowie byli współpracownikami SB". Poseł wystąpił do sądu, by zakazać "Gazecie" rozpowszechniania nieprawdziwej jego zdaniem informacji i nakazał jej publikację odpowiedzi, w której opisane będzie jego wystąpienie przed Trybunałem Konstytucyjnym. Od redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" Adama Michnika zażądał przeprosin za naruszenie dóbr osobistych. Reprezentujący "GW" mecenas Wojciech Gąsiorowski wnioskował o oddalenie pozwu, zwracając uwagę, iż artykuł 91. Ordynacji Wyborczej, na który powoływał się w pozwie Mularczyk (z zawodu adwokat), nie może być podstawą udzielania ochrony, jakiej domagał się poseł, gdyż krytykowana publikacja nie stanowi materiału wyborczego, ani jakiejkolwiek formy agitacji wyborczej. Ordynacja przytoczonym art. zawęża szczególny tryb postępowania wyłącznie do materiałów wyborczych, nie dotyczy on informacji prasowych. Sąd uznał rację pozwanego i oddalił wniosek posła Arkadiusza Mularczyka. W rozpoznawanej sprawie kluczowe znaczenie miało rozstrzygnięcie, czy art. "Punktujemy posłów" może zostać uznany za materiał wyborczy w rozumieniu zacytowanego przepisu (art. 91. ust. 1 Ordynacji Wyborczej) albo za inne formy prowadzonej w okresie wyborczym agitacji. - Przede wszystkim podnieść należy, iż kwestionowana publikacja zawiera syntetyczne zestawienie ocen 45 parlamentarzystów okręgu nowosądeckiego, krakowskiego i tarnowskiego, z krótkimi notatkami na temat najistotniejszych w kadencji faktów, z którymi konkretni posłowie mogą najbardziej kojarzyć się wyborcom. Artykuł ten nie ma cech propagandowego materiału wyborczego, bowiem nie sugeruje on wyborcom jakichkolwiek preferencji wyborczych. Brak jest w tym materiale prasowym treści świadczącej o zamiarze zdyskredytowania przeciwników politycznych. Co więcej, jak słusznie podnosili uczestnicy, nie sposób uznać wnioskodawcę za konkurenta politycznego lub przeciwnika "Gazety Wyborczej", która przecież nie jest podmiotem kampanii wyborczej w rozumieniu Ordynacji - uzasadniła oddalenie pozwu sędzia Ewa Ślusarczyk. Poseł Mularczyk nie zamierza odwoływać się od tej decyzji. - Sąd stanął na stanowisku formalnym, że tylko wypowiedzi związane z materiałami wyborczymi mogą mieć wpływ na rozpatrzenie sprawy w trybie ustawy Ordynacja Wyborcza, która pozbawia takiego prawa polityków, pomówionych przez dziennikarzy. W mojej ocenie jest to w pewnym sensie uchybienie Ordynacji, która tak naprawdę pozwala politykom procesować się pomiędzy sobą, natomiast nie pozwala w trybie wyborczym domagać się sprostowania od dziennikarzy. Tym pozwem chciałem udowodnić "Gazecie", że będę ją pozywał za nieprawdziwe sformułowania - powiedział Mularczyk. Zapowiedział, że dziś złoży kolejny pozew o ochronę dóbr osobistych, tym razem w zwykłym trybie. - Musimy mieć świadomość, że przy naszym systemie prawnym wyrok zapadnie za rok, półtora roku i nie będzie miał wpływu na przebieg kampanii wyborczej - pokreślił. - Będziemy się bronić. Uważam w dalszym ciągu, że materiał opublikowany w "GW" nie stwierdzał nieprawdy i nie podawał błędnych informacji. To była tylko i wyłącznie ocena dokonana przez dziennikarzy, również na podstawie ocen powszechnych. Szeroko rozumiane środowisko prawnicze, w tym autorytety takie jak prof. Zoll, oceniło negatywnie wystąpienie posła Mularczyka przed Trybunałem Konstytucyjnym - zwrócił uwagę mecenas Gąsiorowski. (MONK) "Dziennik Polski" 2007-10-03
Autor: wa