Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zawiła droga do prawdy

Treść

Dopuszczeniem do sprawy kolejnych wniosków dowodowych, których domagała się obrona, zakończyła się wczorajsza rozprawa ośmiu oskarżonych o tragiczne w skutkach pobicie 25-letniego mieszkańca jednej z miejscowości w gminie Stary Sącz. Procesowi od początku towarzyszą ogromne emocje, które dało się odczuć także wczoraj. - Wychowaliście morderców! - wykrzykiwała rodzina pokrzywdzonego do matek oskarżonych. Na wczoraj zapowiadano mowy końcowe obrony i oskarżenia, spodziewano się też wyroku. W Sądzie Rejonowym wyrok jednak nie zapadł, bo czterech obrońców oskarżonych wnioskowało o dopuszczenie nowych dowodów. Walka na wnioski Pierwszy dotyczył uzupełnienia opinii biegłych z Collegium Medicum UJ o konsultację neuropsychologa powołanego do tej sprawy. Ponieważ jej nie przeprowadzono, obrona uznała, że opinia jest niepełna i "dla czystości formy" należałoby ją przeprowadzić. Zdaniem mecenasa Łukasza Woźniaka, pełnomocnika rodziny pokrzywdzonego, złożenie takiego wniosku służy wyłącznie wydłużeniu procesu, bo nie wniesie niczego do sprawy. Poza tym nie sposób przeprowadzić badań psychologicznych mężczyzny, z którym praktycznie nie ma kontaktu, bo skutkiem pobicia są nieodwracalne zmiany w mózgu. Sąd przychylił się do tej argumentacji dowodząc, iż stan kliniczny chorego jest tak poważny, że dodatkowe konsultacje nie mają sensu. Dlatego pierwszy z wniosków obrony upadł. Przyjęto za to kolejne dwa. Pierwszy dotyczył wniosku o opinię biegłego chirurga, który miałby się wypowiedzieć na temat obrażeń twarzy jednego z oskarżonych. Mecenas Marek Eilmes sugerował, że ma to kapitalne znaczenie dla potwierdzenia wiarygodności sprawców, którzy utrzymywali, iż zostali zaatakowani butelką przez pokrzywdzonego. W tym starciu obrażenia twarzy odniósł jeden z oskarżonych. Ponieważ policja prowadząca postępowanie w tej sprawie nie znalazła na miejscu odłamków szkła pojawiła się wątpliwość co do prawdomówności oskarżonych. Ich obrońcy ripostują, że oględziny przeprowadzono dopiero następnego dnia po zajściu, więc ewentualne pozostałości po szklanych odłamkach mogły zostać usunięte. Zdaniem pełnomocnika rodziny pokrzywdzonego to kolejny wybieg obrony, która próbuje ratować sytuację, gdy stało się prawdopodobne, że nie uda się utrzymać tezy o ataku zainicjowanym przez pokrzywdzonego. Sąd nie przyjął tej argumentacji i zgodził się na dodatkową opinię. Swoją decyzję uzasadnił koniecznością takiego przeprowadzenia procesu, by nie budził wątpliwości żadnej ze stron. Uznano, iż wniosek może mieć istotne znaczenie dla sprawy. Zwłaszcza, że w karcie informacyjnej rannego, który miał zostać ranny w starciu z pokrzywdzonym jest wyraźny zapis o ranie ciętej lewej części twarzy. Największe kontrowersje wzbudził wniosek obrony, która domagała się dopuszczenia do sprawy opinii Komisariatu Policji w Starym Sączu dotyczącej pokrzywdzonego. Nieoficjalnie wiadomo, że nie cieszył się dobrą sławą w tym mieście. - Rozumiem, że ewentualne uzyskanie negatywnej opinii na temat pokrzywdzonego służy linii obrony przyjętej przez stronę reprezentującą oskarżonych. Nie ma to jednak żadnego wpływu na rozstrzygnięcie tej sprawy - dowodził mecenas Łukasz Woźniak. Obrońcy oskarżonych stwierdzili stanowczo, że ma wręcz zasadnicze znaczenie, bo pomoże m.in. odpowiedzieć na jedno z kluczowych pytań: - dlaczego sporu nie odważyły się rozwiązać dwie osoby, tylko na miejsce, po kilku godzinach od sprzeczki, pojechała tak liczna grupa młodych ludzi. W ocenie sądu opinia policji może mieć istotne znaczenie dla sprawy, dlatego wyraził zgodę na dopuszczenie tego wniosku dowodowego. Sąd wyjaśnił, że jest zobligowany do zachowania równowagi praw obu stron i nie może dopuszczać wyłącznie dowodów służących jednej z nich. Dlatego uznał, iż dla uzyskania pełnego obrazu sprawy i ustalenia prawdy należy wziąć pod uwagę także opinię o pokrzywdzonym. Nie można bowiem ograniczać możliwości obrony. Takie zaniedbanie byłoby z pewnością wykazane podczas ewentualnego postępowania apelacyjnego. Przepychanki na sądowym korytarzu W tej sytuacji zdecydowano się odroczyć rozprawę, nie podając jednak daty kolejnej. Nerwowa atmosfera spowodowana przesunięciem w czasie momentu wydania wyroku przeniosła się na sądowy korytarz, gdzie doszło do ostrego słownego ataku na rodziny oskarżonych. - Wychowaliście morderców! - krzyczeli bliscy pokrzywdzonego. - Zniszczyliście życie młodemu człowiekowi i jego rodzinie. Trzeba z nim być przez dwadzieścia cztery godziny na dobę i karmić jak dziecko. Miał przed sobą całe życie, a teraz jest przykuty do łóżka, z którego już nigdy nie wstanie! Spór na sądowym korytarzu musiała rozstrzygnąć ochrona, która rozdzieliła zwaśnione strony. Nie obyło się bez dramatycznych momentów, bo w trakcie wymiany zdań zasłabła kobieta, bliska pokrzywdzonego. Przypomnijmy, że sprawa dotyczy tragicznej w skutkach bójki, do jakiej doszło w sierpniu 2005 r. Z relacji oskarżonych, młodych ludzi pomiędzy 19. i 22. rokiem życia wynika, że wszystko zaczęło się od incydentu sprowokowanego w starosądeckim parku przez późniejszą ofiarę pobicia. 25-latek miał bez powodu dwukrotnie uderzyć w twarz jednego z oskarżonych. Chłopak nie czuł się na siłach, by stanąć do konfrontacji z napastnikiem, któremu towarzyszyło jeszcze dwóch kolegów. Dlatego wraz z grupką znajomych wsiadł do samochodu i odjechał z miejsca zdarzenia. Potem zatelefonował do kilku przyjaciół. Opowiedział im o zajściu i poprosił, by pojechali z nim do Starego Sącza. Utrzymuje, że chciał porozmawiać z 25-latkiem i wyjaśnić mu, iż nie może bezkarnie zaczepiać i obrażać ludzi. Już na poprzedniej rozprawie tę wersję osłabiło jednak zeznanie innego z oskarżonych, który wyznał, iż dołączył do grupy, by zapewnić kolegom przewagę liczebną. Może to oznaczać, że zakładano możliwość siłowego starcia, do którego doszło kilka godzin później przy ul. Partyzantów, bo właśnie tam zauważono samochód, którym poruszał się poszukiwany 25-latek. Oskarżeni twierdzą, że wysiadł z niego mężczyzna, który sprowokował bójkę w parku. W jednej ręce miał trzymać butelkę po piwie, a w drugiej płaski klucz samochodowy. Do rozmowy nie doszło, bo jeden z oskarżonych został uderzony butelką w głowę, natomiast drugi otrzymał cios kluczem. Sprzeczka przerodziła się w bójkę, która wymknęła się spod kontroli. 25-latek był bity po głowie m.in. metalowym kluczem. Skutki okazały się katastrofalne. Nieprzytomną ofiarę przewieziono do nowosądeckiego szpitala, gdzie wykonano trepanację czaszki. Była to jednak tylko doraźna pomoc mająca zapobiec rozsadzeniu głowy przez mózg gwałtownie zwiększający objętość. Tej samej nocy pacjent trafił do kliniki traumatologii w Krakowie. Tam stwierdzono m.in. krwiaka podoponowego, obrzęk mózgu i liczne złamania w obrębie głowy, w tym złamanie kości potylicznej, podstawy czaszki oraz trzonu żuchwy. Przez ponad trzy miesięce mężczyzna był w śpiączce. Przeszedł sześć operacji głowy. Wynikiem tak rozległych obrażeń są powikłania - wodogłowie, padaczka stanowiąca bezpośrednie zagrożenie życia, upośledzenie wzroku i zaburzenia osobowości. 25-latek stracił pamięć i jest częściowo sparaliżowany. Nigdy nie wróci do normalnego życia i musi być objęty całodobową opieką. - Gdy tamtej nocy przyjechaliśmy do szpitala, lekarze powiedzieli, żebyśmy się z nim pożegnali, bo to jego ostatnie godziny - opowiada brat pokrzywdzonego. - Uważali, że nie ma nawet jednego procenta szans na przeżycie. Cudem udało się go uratować, choć skutki pobicia są tak straszliwe, że w zasadzie w każdej chwili może umrzeć. Był bity wyłącznie po głowie, co moim zdaniem dowodzi prawdziwych intencji sprawców. Chcieli go zabić i niemal im się to udało. Z drugiej strony barykady są rodziny oskarżonych. Utrzymują, że feralnego wieczoru doszło do tragicznego splotu wypadków, które odcisnęły niezatarte piętno na życiu ich synów. Nie wierzą w ich winę i przekonują, że młodzi ludzie po prostu nie przewidzieli tego, jak może skończyć się bójka, która zrujnowała im życie. - A co ja mam powiedzieć? - pyta ojciec pokrzywdzonego. - Przecież to ja codziennie widzę tragedię syna, którego życie w zasadzie skończyło się tamtej sierpniowej nocy... PAWEŁ SZELIGA "Dziennik Polski" 2007-11-30

Autor: wa