Zdziwienie? Niekoniecznie
Treść
Słaba gra polskich piłkarzy i zaledwie remis w meczu z Irlandią Północną zaskoczył i zaszokował wielu kibiców, ale czy powinien? Notowania naszego futbolu od lat systematycznie spadają i nie zmieniają tego nawet okazjonalne sukcesy w postaci awansu na mistrzostwa świata i Europy. Poza tym jest bowiem źle lub nawet bardzo źle.
Nie ma sensu sięgać daleko w przeszłość, skupmy się na wydarzeniach z ostatniego okresu. Kilka tygodni temu Wisła Kraków poległa w walce o Ligę Mistrzów z estońską Levadią Tallin. Drużyną lekceważoną, niedocenianą, skazaną na pożarcie, z którą teoretycznie nic złego spotkać jej nie mogło. Później wiślacy powtarzali zgodnie, że był to wypadek przy pracy, że 9 na 10 meczów z tym rywalem by wygrali - i mieli rację. Traf tylko chciał, że jedyną porażkę ponieśli w pojedynku najważniejszym. Kilkanaście dni później z marzeniami o Lidze Europejskiej pożegnały się Legia i Polonia Warszawa. Legia nawet nieszczęśliwie, bo na sukces zasłużyła, ale co z tego? Ileż to pięknych przegranych było w minionych latach udziałem naszych zespołów? Mnóstwo. Na polu gry pozostał wówczas tylko Lech Poznań, wydawało się, że spokojnie powtórzy wynik sprzed roku i awansuje do fazy grupowej LE. Na drodze stanął jednak Club Brugge, czyli... wymarzony rywal podopiecznych Jacka Zielińskiego. Wszystkie polskie drużyny swoje pucharowe przygody zakończyły tym samym w sierpniu, co było prawdziwą klęską - albo prawdziwym odzwierciedleniem siły ("siły") naszej piłki nożnej. Czarę goryczy przelały sukcesy ekip z Cypru i Węgier, które znalazły swe miejsce w elicie i awansowały do Ligi Mistrzów. Nam pozostał żal i dopingowanie rodaków grających w ligach zagranicznych.
Próżno jednak szukać nazwisk Polaków w czołowych klubach Anglii, Hiszpanii czy Włoch. Niby są Tomasz Kuszczak (Manchester United), Łukasz Fabiański (Arsenal Londyn) i Jerzy Dudek (Real Madryt), ale prócz nieprzeciętnych zarobków łączy ich jedno: pełnią rolę rezerwowych i szans na grę nie mają praktycznie żadnych. Bohater eliminacji do Euro 2008 Euzebiusz Smolarek jest obecnie bezrobotny, po kompletnie nieudanych próbach podboju lig hiszpańskiej i angielskiej. Paweł Brożek, najlepszy piłkarz naszej ekstraklasy, latem marzył o wyjeździe za granicę, ale został w kraju. Fulham Londyn, który jako jedyny wyrażał zainteresowanie królem strzelców ligi, ostatecznie nie zdecydował się wyłożyć na stół marnych 2,5 miliona euro. Po mistrzostwach Europy Legia Warszawa była przekonana, że zarobi na Rogerze Guerreiro 4-5 mln euro, tymczasem nie zgłosił się nikt. Przez rok! Po dyskwalifikacji Jakuba Wawrzyniaka okazało się, że w całej Polsce nie ma jednego piłkarza prezentującego międzynarodowy poziom na lewej stronie obrony. Tak przynajmniej uznał Leo Beenhakker, skoro na tej pozycji nakazał grać pomocnikowi Jackowi Krzynówkowi. Efekt widzieliśmy w sobotę. Przykłady można by zresztą mnożyć, ale nie ma to chyba sensu.
Czy możemy zatem być zaskoczeni, że Biało-Czerwoni nie potrafili sforsować topornego irlandzkiego muru?
A jednak w całej tej mizerii można znaleźć coś optymistycznego. Polacy wciąż mogą pojechać na mundial w RPA. Szans - jakie by one nie były, jeszcze do końca nie stracili. I dopóki piłka w grze, musimy wierzyć, że się im uda.
Pisk
"Nasz Dziennik" 2009-09-08
Autor: wa